Spis tresciWyslij poczteWywiady z Jasiem

Pewnie wszyscy rodzice to przeżywają - rozmowa z synem i ... nagle pada jakieś niesamowite stwierdzenie, ciekawa uwaga lub cudowne w swojej naiwności spostrzeżenie. Trzeba to koniecznie zapisać. Ja też spisałem kilka takich rozmów. Efekty poniżej.

 

-----------------------------------------------------------

idz do goryWywiady z Janem Antonim Gosiewskim


2004-07-23

- Ładnie zjadłem?
- Tak Jasiu
- To teraz chyba mi się COŚ NALEŻY.
Idziemy po lody.


2004-08-21

Kiedy jeździmy z Jasiem samochodem ostatnio uczę go znaków. Polega to na tym, że gdy zbliżamy się do kolejnego znaku ja pytam
- co to za znak?
A Jasio na to z entuzjazmem wykrzykuje
- pierwszy dla pieszych.
Albo jakiś inny mniej lub bardziej fonetycznie zapamiętany znak. Czasami myli mu się ‘główna droga’ z zakazem zatrzymywania ale to nic.
Ostatnio postanowiłem sprawdzić, czy poradzi sobie ze znakiem którego mu nie objaśniałem. Pokazałem mu znak i pytam jak zwykle taki znak oznacza. Na to Jasio poważnie odpowiada:
- Czarna krowa idzie w tą stronę.
No cóż. Ma racje. Rzeczywiście pokazał w stronę od której krowa miała łeb. I na znaku była jak nic – czarna.

- Krowa może stać na drodze i może ją uderzyć samochód – uzupełnił Jasio - i wtedy krowa będzie bardzo płakać.
Wydawało mi się, że bardziej będzie płakać właściciel ale nie ciągnąłem już dalej głębokiej interpretacji tego znaku. Tym bardziej, że dojeżdżaliśmy do kolejnego znaku: „rondo”.


2004-08-22

Pojechałem z Jasiem do Media Markt. Kobiałki poszły w ciuchy do pobliskiej Promenady a my na męską wyprawę w ciekawsze miejsce. Już w samochodzie wytłumaczyłem mu, że jedziemy oglądać telewizory.
- i kupimy telewizor? – raczej oświadczył niż spytał Jasio.
- Nie Jasiu, nie mamy pieniędzy więc tylko obejrzymy i sobie wybierzemy który chcielibyśmy mieć. Ale nic nie będziemy kupować.
Już w sklepie Jasio jeszcze raz wymagał potwierdzenia, że nic nie będziemy kupować. Doszliśmy (ciekawe jak) do półki z grami komputerowymi. Tu się zaczęło.
- Chcę kupić tą grę.
- Ale Jasiu, nie mamy pieniędzy.
- Ile ta gra kosztuje?
- 30 złotych – odpowiedziałem zgodnie z prawdą – ale nie będziemy kupować bo nie mamy pieniędzy.
- ja mam pieniądze. Ile to jest? – oświadczył Jasio wyciągając z kieszeni dwa banknoty.
- 30 złotych – musiałem przyznać. Przecież nie będę dziecku kłamał.
- to ja wezmę tą grę. Idziemy do kasy.
Załatwił mnie. Wychodzi na to, że on wyjdzie ze sklepu z łupem a ja z pustymi rękami. Bo jak ja teraz mu wytłumaczę, że jednak mam pieniądze na płytę z „Weselem Figara” Mozarta?


2004-08-22

Dostałem od mojego wspólnika duży komplet płyt DVD z muzyką poważną. Nie mogąc się doczekać od razu u Babci rozpakowałem go i zacząłem puszczać na komputerku. Wrzuciłem „Czarodziejski Flet”. Jasio przyszedł i zaczął oglądać jak przyspawany – trzeba przyznać znacznie uważniej niż swoje bajki. Stwierdził nawet, że ładnie śpiewają. Przy tym o wszystko mnie wypytywał.
- Co to za smoki? To są smoki? Przyjadą Rycerze i będą je zabijać? A to zamek? A są tu Rycerze?
- Tak Jasiu, to jest zamek ale w nim nie ma rycerzy tylko królowa i ptasznik. To ten Pan ubrany w pióra jak krzak.
- Nie ma rycerzy? Dlaczego?
Coś tam się próbowałem plątać żeby wyjaśnić dlaczego w zamku nie ma rycerzy ale wybawiły mnie grzmoty kotłów – na scenie nadchodziła burza.
- Wszyscy weszli do środka? Wszyscy są w Zamku?
- Prawie wszyscy – odpowiedziałem – bo w lesie zostały smoki no i Ptasznik został w swoim domku na drzewie.
- Aha. A wiesz, na drzewie mieszkają też ptaszki! Tak wysoko! I jeszcze świstak. On też mieszka tak wysoko wysoko na drzewie. Bo on się też boi burzy.
No cóż. Jakiś sens w tym jest.


2004-08-22

Jechaliśmy z Jasiem daleko do Warszawy do sklepu. W pewnym momencie Jasio już trochę przysypiający zaczął z tyłu mówić:
- siedem, osiem dziewięć, pięć, jeden osiem dziewięć – i tak w kółko. Po pewnym czasie zaciekawiło mnie to.
- Jasiu, co robisz?
- Liczę lampy – pokazał na mijane właśnie uliczne latarnie.
Nie jest to w niczym mądrzejsze ani głupsze od liczenia baranów.


2004-08-22

Było straaasznie gorąco. Ze 60 stopni. Wszyscy spływali. Anetka łamiąc pewne zwyczaje zaproponowała Oxanie – może napijesz się piwa? Odpowiedziała, że owszem.
- Ja zaniosę! – wyrwał się Jasio.
Anetka dała Jasiowi kufel piwa. Ten zaniósł go do Oxany i wręczył ze słowami.
- Proszę. Tu piwo. Po zbóju.
Antetka oniemiała.
- To taka reklama – wyjaśnił Jasio.
No tak. Nasz syn zaczyna oglądać telewizję o tej godzinie o której właśnie mija prohibicja. Reklamy piwa muszą mu wystarczać za dobranockę bo wszystkie dziecięce kanały już skończyły program. Wie, że „za każdym drzewem jest żubr” oraz zna wszystkie inne piwne hasła. Gdzie sens, gdzie logika w takiej ustawie o wychowaniu w trzeźwości.


2004-08-23

Jasio już się położył do łóżeczka. Stamtąd zawołał:
- Kto mi poczyta?
No cóż. „Cała Polska czyta dzieciom” a więc i u nas czytanie jest święte. Natychmiast pobiegłem. Jasio leżał na środku łóżeczka więc dla mnie nie było miejsca. A trzeba wiedzieć, że Jasio nie akceptuje innego sposobu czytania niż taki gdy leżymy razem a on widzi ilustracje w czytanej właśnie książeczce. Musiałem więc się jakoś wcisnąć.
- No kolo, jak chcesz żebym ci poczytał to się suń.
- Tato, powinieneś powiedzieć „posuń się”. Tak się mówi – odpowiedział spokojnie. Po czym dodał – jesteś gapcio że nie wiedziałeś.
No i jak tu się dogadać z dzieckiem?


2004-08-24

Opowiadałem tą historię Anetce. Zrobiłem to przy Jasiu. Jasiu słuchał i uśmiechał się, bo wiedział, że o niego chodzi. W pewnym momencie się oburzył:
- Ja nie jestem „Kolo”. Ja jestem Jan Antoni. Jan Antoni Gosiewski.
2:0 dla niego.


2004-08-23

Jeszcze o czytaniu. Anetka czytała Jasiowi kolejne przygody Krecika. W tej książeczce jest super scena w której krecik i zajączek cierpią z powodu dymu z rur wydechowych samochodów. Dlatego w nocy zatykają wszystkie rury wydechowe samochodów na parkingu serdelkami. Jasio popatrzył na ilustrację w książeczce, westchnął i oświadczył:
- Mamo, kup mi serdelki. Są taaakie dobre.
Cała Polska Czyta dzieciom.


2004-08-24

Może coś mniej związanego z Jasiem.

Byliśmy z Anetką w sklepie kupić dżem. Na razie ok. Na półce były obok siebie dżem truskawkowy i konfitura truskawkowa. Okazało się, że nie wiemy czym się to różni. Wróciliśmy do domu, zrobiliśmy rodzinną naradę z udziałem dziadków, babć, sąsiadów i kolegów. Okazało się, że tak naprawdę nikt nie wie czym się różnią od siebie:

dżem
konfitura
powidła
marmolada

Wychodzi na to, że nie wiemy co jemy. Osiem lat podstawówy, cztery liceum, pięć studiów i stajemy przed półką w markecie z rozdziawionymi gębami i nierozwiązanym problemem.


2004-08-26

- Jasiu, popuszczaj Stasiowi bańki, on tak to lubi. A on sam jeszcze nie umie bo jest malutki.
- A ja jak byłem mały to Stasio mi puszczał bańki?
- Nie, jak ty byłeś mały to Stasia jeszcze nie było.
- Był jeszcze w brzuszku?
- Nawet jeszcze nie był w brzuszku
- Ja byłem pierwszy w brzuszku.
- Tak, ty byłeś pierwszy w brzuszku u mamusi.
- A Stachu – był po pierwszym.
Fakt.


2004-08-26

Byliśmy w knajpie w „Kreciku”. Obsługiwała nas moja ulubiona kelnerka. Jasiowi Anetka zamówiła pierogi z serem. Pierogi podane Jasiowi miały wielkie pufy z bitej śmietany i wyglądały tak pysznie, że wszystkim ich dania zaczęły jakby mniej smakować.
Anetka zaczęła reklamować pokarm Jasiowi.
- Jasio, zobacz jakie ładne pierogi!
Na to Jasio pokazując na kelnerkę która właśnie do nas podeszła z następnymi daniami.
- Pierogi pierogami, zobacz jaka ładna Pani!
Zadziałało. Kelnerka była ślicznie zaczerwieniona.
Zuch Jasio. Wychodzi na to, że to naprawdę mój syn.


2004-08-26

Rzecz działa się podczas wyjazdu do Kretowin. Jasio przed zaśnięciem robił sobie rentgen. To znaczy świecił sobie przez rączkę moją myśliwską latarką doctera i patrzył jak w środku płynie krewka. Oczywiście rano latarka dead.
- Jasiu, musiałeś zasnąć z włączoną latarką, zupełnie się wyczerpały baterie.
- To trzeba wymienić – tyle mój syn już wie, że jak się czegoś nie wyłączy i baterie zdechną to idzie się do tajemniczej szuflady zawsze-pełnej-baterii, sięga ręką i po chwili jest po problemie. Tym razem było jednak inaczej. Musiałem go o tym poinformować:
- Ale Jasiu, nie mamy tutaj ze sobą w Kreciku takich baterii.
- A w domku mamy?
- Tak, w domku mamy ale tutaj nie mamy i nie możemy teraz wymienić bo jesteśmy daleko od domku.
- Ale Tato, wrócimy do domku, i to załatwimy – powiedział z takim przekonaniem i pewnością, że już się nie odzywałem.


2004-08-26

Czytałem właśnie książkę o lotach szpiegowskich okresu zimnej wojny kiedy przyszedł do mnie Jasio. Pokazywałem mu jedną z ilustracji na której było widać co i jak było ukryte w środku samolotu. Musiałem mu dokładnie wytłumaczyć, że na tym obrazku widać to co normalnie jest ukryte w środku. Pooglądał, pomyślał i gdzieś w mózgu otworzyła mu się klapka:
- A co jest w środku w takim plasterku co go kupiła mama?
Jasio panicznie boi się plastrów. Kiedy jest skaleczony to można zrobić wszystko tylko nie plaster. Widocznie kojarzy sobie jakoś, że plaster = ból skaleczenia. Nadarzyłą się świetna okazja przełamania mitu - podjęliśmy próbę. Anetka przyniosła pudełko z plastrami i poświęciła jeden dla nauki. Plaster został rozpakowany i rozłożone na czynniki pierwsze żeby pokazać, że nie ma tam niczego strasznego w środku. Potem zaczęły się tłumaczenia, że plaster sam w sobie nie jest straszny a nawet dobry bo chroni przed bakteriami itp.
- Dlatego kiedy się skaleczy palec to się przykleja na palec – powiedziała mama.
- A jak ktoś ma pękniętą nogę to się przykleja plaster na nogę. Prawda? A jak ktoś ma pęknięty brzuch, to się przykleja na brzuch. Prawda? A jak ktoś ma pękniętą głowę to się przykleja na głowę.
Tym razem nie zapytał czy to prawda. Tego akurat był pewien.


2004-08-26

Popłynęliśmy na ryby. Kiedy płynęliśmy to dwóch nurków stojących po pas w wodzie koło trzcin pomachało nam ręką. Jasio odmachał. W kreciku jest baza nurkowa więc na jeziorze co chwila można się natknąć na nurków. W pontonie, w wodzie, w postaci bąbelków na powierzchni, na pomoście itp. Więc nie było to niczym dziwnym. Dopłynęliśmy do miejsca gdzie mieliśmy łowić. I tu się zaczęło. Otóż Jasio stwierdził, że nie będziemy rzucać spławika do wody. Dziwne, przecież po to generalnie przepedałowałem pół jeziora żeby przez 5 minut Jasio spełnił się jako wędkarz.
- To ja porzucam powiedziałem.
- Nie, tato, nie rzucaj – zobaczyłem, że ma prawie łzy w oczach. Czyli problem leży głębiej.
- Dlaczego Jasiu? O co chodzi?
- Bo nurki nam zabiorą haczyk i spławik.
- Jasiu, nurkowie nie zabiorą ci niczego. Przecież oni przypłynęli tutaj żeby sobie oglądać pod wodą różne rzeczy i wcale niczego nie zabierają.
- Nieprawda. Widziałem jak Nurkowie zabrali rybkę Nemo.
Okazało się, że Jasio został tak uwarunkowany przez film Pixara, że na widok nurków chował wszystko co miał przy sobie. Odmawiał wejścia na pomost jeżeli w wodzie w pobliżu byli nurkowie. Nie łowił ryb jeżeli chociażby na horyzoncie pojawiali się nurkowie. I tak przez cały tydzień mimo tłumaczenia, przekonywania i mimo, że nawet sam mówił, że nurkowie tylko sobie patrzą. Tata tatą, mama mamą a on wiedział lepiej.
Potęga kina.


2004-08-26

Cała Polska czyta dzieciom, więc czytanie rzecz święta.
Jasio dzisiaj położył się do łóżeczka, i przystąpił do obmyślania ważnego zagadnienia tj. kto dzisiaj po raz 137 w tym tygodniu czyta książeczkę która jest akurat na czele playlisty. Czekaliśmy na wyrok. Nadszedł niebawem.
- Mamo, ty jesteś specjalistką od Krecika.
Syn każe rodzic musi. Jestem wolny.


2004-08-27

Siedzieliśmy na pomoście. Niby łowiliśmy ryby. Mama poszła na kawę do mamy Agatki, wafelki świeżo poznanej w Kreciku. Posiedzieliśmy całe 5 minut kiedy Jasio powiedział:
- Tato, ja pójdę na chwilę do Agatki i zaraz wrócę. Pójdę i wrócę szybciutko. Muszę tylko wypić sto dwadzieścia kilo kawy.


2004-08-27

Babcia Renia podeszła do Anetki i mówi:
- Córuniu moja kochana.
Na to Jasio oburzony prawie z płaczem:
- To nie jest Twoja córka, to jest MOJA córka!


2004-09-02

Zwykła rozmowa po drodze z przedszkola:
- Jasiu, byłeś dzisiaj dzielny?
- Tak tato, byłem dzielny – mówi (liczy na loda).
- Ale Pani mówiła, że płakałeś – wbijam szpilę.
- Bo zapomniałem, że mam nie płakać


2004-09-02

Jasio lubi balet i co lepiej zainscenizowane opery. Nie wiedzieć czemu akurat 3latek jest w stanie oglądać balet ale tak jest. Ja się cieszę bo też lubię opery. Szczególnie Mozarta. Oglądamy sobie więc „Czarodziejski flet”
- Dlaczego śpiewają?
- Bo to jest opera
- Operacja?
- Nie, opera.
- Operator?
- Opera
Pomyślał, przetrawił to co usłyszał i powiedział:
- Operator. Operacja. Operator robi operację. Ktoś tu dostanie zastrzyk.


2004-09-03

- Tato, czy nasz dom jest stary? Jeżeli jest stary to się rozleci. I trzeba będzie zbudować nowy. Dla psa.
No comments.


2004-09-03

Wybieramy się jak co dzień do przedszkola.
- Jasiu jak będzie w przedszkolu – uda ci się dzisiaj nie płakać?
- Zobaczę. Sprawdzimy czy jestem dzielny.
Po czym uzupełnia
- Sprawdzimy, czy będę dzielny czy będę oddzielny
Był tego dnia oddzielny.


2004 -10-01

Wyprawa do Suchan. Jasio wchodzi w etap rozwoju „mam swoje zdanie”. Co po 10 minutach walki miedzy półkami kończy się płaczem i zakazem kupowania czegokolwiek bo jest niegrzeczny
Mimo prób przekonania – mama nieugięta. Trochę łez,
Przy kasie – buła, usta w podkówkę i smutna twarz.
Przeszliśmy przez kasy, oddaliśmy koszyk. Jasio z mściwą satysfakcją oznajmia:
- Kupiłem sobie jogurt, i orzeszki – nieprawda że sobie nic nie kupiłem.


2004-10-03

Dzisiaj wywiadówa w przedszkolu,
Jasiu uparł się żeby iść. Normalnie koniami go trzeba ciągnąć do przedszkola a tu jak mama ma iść bez niego – zmiana o 180 stopni.
Oczywiście obiecał, że będzie cicho, nie przeszkadzał i, że się nie będzie nudził.
Wybłagał. Mama bierze Jasia na wywiadówę. Wchodzą do sali. Siadają. Nie mija 20 sekund a Jasiu zaczyna:
- Chce mi się jeść!
Mama była przygotowana. Dostaje jogurcik, Ale to raczej chodziło o to, że nudno więc następne żądanie:
- Mamo, daj mi lentilki – Obiecuję, że nie wysypię
Lentilki baaam rozlatują się po całej sali.

Po zebraniu w głównej sali – zebrania w podgrupach. Jasio który normalnie płacze idąc do przedkszkola –inny człowiek. Wszystko wyciągał, zawijał się w dywan, itp. a nawet rzucał w jednego pana pluszakami.
Gdzie jest klucz? Gdyby rozwikłać tą tajemnicę to oszczędzilibyśmy sobie i innym rodzicom pentylionów godzin stresów i walki.


2004-10-03

Jedziemy do domu, spieszymy się bo Lena, która czeka na nas w chatce musi już jechać do domu. Anetka mówi:
- Jedziemy szybko do domku. Tylko będziemy musieli podrzucić Lenę do Piaseczna.
Jasio siedzi, myśli i po chwili
- Podrzucimy? A, podrzucimy ją do góry. I poleci aż do Piaseczna. Tylko nie będzie wiedziała, gdzie wylądować. A musi wylądować na trawie. No nie?


2004-10-05

- Jasiu, co robiliście w przedszkolu na zajęciach Judo?
- Dzisiaj ustawialiśmy te wielkie klocki gumowane.
Trzeba wyjaśnić, że chodzi o wielkie klocki z gąbki pokryte z zewnątrz skajem, takim samym jak materace do ćwiczeń. Nie wiem przy czym są stosowane bo tak naprawdę ich zastosowanie moim zdaniem ogranicza się do tego, że dzieci które mają robić jakiekolwiek ćwiczenia dryfują w kierunku tych klocków i kiedy tylko nikt nie patrzy natychmiast zaczynają je roznosić po sali, wskakiwać na stertę klocków itp. Dlatego kiedy Jasiu oświadczył, że używali je do czegoś jak rozumiem pożytecznego razem z mamą chcieliśmy poznać szczegóły.
- No i? – zawiesiliśmy głos w oczekiwaniu na rewelację
- I Pan powiedział ‘No, nie!’ i nam zabrał klocki.
Aha.


2004-10-11

Byliśmy z Jasiem na Wawelu. Po powrocie pod wrażeniem wyprawy przez kilka dni odgrywał scenki z rycerzami i smokiem. Nie udało się smoka oczywiście zabić bo jak to w opowieści ‘strzały się smoka nie imały, miecze łamały o łuski’. W pewnym momencie jeden rycerz mówi do drugiego
- Nie uda się go tak zabić, musimy pójść po dźwig i samochód!
Nie wytrzymałem. Podniosłem głowę znad kompa: - Po dźwig i samochód?
- Tak. Trzeba tego smoka przejechać. - wyjaśnił


2004-10-11

Jedziemy do „baby”. Po 20 kilometrach Jasio z nudów zaczyna roznosić samochód na strzępy.
- Przestań wariować bo cię tu zostawimy na drodze. – nie wytrzymuje mama.
Na to Jasio prawie z płaczem - Nie chcę być płaski!
- Dlaczego miałbyś być płaski?
- Widziałem żabę na drodze. Była zupełnie płaska.


2004-12-30

Przy klockach lego:
- Tato, śmieszny jesteś, ale Cię kocham


Innym razem też przy klockach Jasio jak zwykle ustala co budujemy a tato próbuje nadążać z budową za wymysłami syna..
- Robimy wyścigówkę
Pan każe, sługa musi. Zaczynam budowę. Po chwili, zanim powstała wyścigówka zmiana planu:
– Robimy dźwig.
Potem znowu opcja „wyścigówka” i po chwili kolejna zmiana. Byłbym zupełnie zgłupiał ale wpadłem na makiaweliczny plan: zrobiliśmy wyścigówkę i domontowaliśmy do niej dźwig.
Łyknął. Nie ma jak świeży umysł.


2004-12-30
Przy oglądaniu telewizji
- czy wiecie, że w policji są policjanci?
Nie wiedzieliśmy.


2005-01-01

Zjazd znajomych. Przy wszystkich obrabiamy „Zagadki smoka obiboka”. Sławek czyta zagadki a dzieci zgadują. Kolejna zagadka brzmi:
„Pies to ma do merdania, krowa tym muchy odgania”
Jasio wyrywa się pierwszy:
- A, już wiem. To chyba jajka.


2005-03-10

Czytałem bajkę o Smoku Wawelskim. Tam jest scena w której szewczyk pracuje całą noc w izbie wypychając baranka siarką i gorczycą a ciekawi mieszczanie zaglądają przez okna.
Generalnie bajka jest pisana językiem trochę wzorowanym na staropolskim więc na pewno trudnym w odbiorze. Tak mnie tknęło co on zrozumiał z tej właśnie przeczytanej sceny. Na przykład słowo izba, siarka, gorczyca, mieszczanie – to pewnie ponad poziom czterolatka. Postanowiłem sprawdzić.
- Jasiu, czy wiesz co to jest izba? - zapytałem
- Oczywiście. To jest takie miejsce, gdzie ktoś pracuje całą noc żeby pokonać coś.


2005-05-17

Przez kilka dni mieszkał z mamą w Otwocku u Baby z powodu swej choroby i konieczności konsultacji z naszą rodzinną Panią Doktor. Podczas tego pobytu został sam z Babcią w Otwocku. Ja pojechałem do pracy a Anetka pojechała do Konstancina robić rachunki bo zbliżał się dwudziesty. Postanowiliśmy do Otwocka zjechać dopiero następnego dnia. Jasiowi oczywiście nic nie mówiliśmy bo by była awantura. Zorientował się wieczorem.
Kiedy szli z Bacią po schodach żeby pójść spać zapytał – Gdzie jest mama?.
Babcia trochę się obawiała że będzie smutny kiedy się dowie, że mamy nie ma. Jego reakcja była zgoła inna.
- Babciu, fajnie tak czasami jest bez rodziców
- Dlaczego?
- Wiesz, tak czasami od nich odpocząć.
Boże, żeby on wiedział jak rodzice odpoczęli ten jeden wieczór.


Jak Anetka wróciła ‘z domku’ do babci Jasio zapytał.
- Mamo, czy tata jest w domku?
- Nie wiem Jasiu
- No chyba byłaś w tym domku to na pewno wiesz – powiedział prawie z oburzeniem.
Tu mama zaczęła się plątać, że jak była w domku to ja byłem w pracy a teraz kiedy jest z Jasiem u babci to ja już mogłem w międzyczasie wrócić do domku itp.
Chyba przyjął. Ale dym pozostał.


2005-05-18

Naprawa komputera. Jasio natychmiast chce brać udział. Żeby nie brał zbyt bezpośredniego udziału wymyślam mu różne zadania, żeby się czuł uczestnikiem a jednocześnie nie walił młotkiem w części komputera co w jego mniemaniu oznacza naprawę.
- Jasiu, czy podasz mi śrubokręt?
- Zaufaj mi. Możesz na mnie liczyć – powiedział z poważną miną.
Po czym rzeczywiście podał mi śrubokręt.
Można na niego liczyć.
Po czym przyniósł również młotek i położył wymownie.
Naprawdę niezawodnie można na niego liczyć.


2005-05-18

- Tato, Marcinku, czy możemy zgasić światło?
- Tak możemy. Już idziemy spać.
- Dobrze. I zapalimy świeczkę. Tu przygotowałem dla Ciebie zapałkę.


2005-05-20

Wrocilismy w piatek do domku i Janek dorwal sie do swojego radyjka....zaczął rozrzucać płyty i robić wielki bałagan. Na moje pytanie co też wyczynia:
- Szukam płyty z „Budzikiem”
- Mógłbyś posłuchać angielskiego!
Janek chwile patrzył się na mnie bez słowa...po czym padła odpowiedź:
- Wiesz Tato, myślę, że nie zrobię TEGO dla ciebie


2005-06-01

Jasio jak zwykle się nie słuchał.
- Jasio nie odcinaj tego balonu. To nie twój tylko Stacha.
Zaczął się wymądrzać, że przecież jak odetnie to złapie i powrotem przyczepi etc. My jako mądrzy (ha!) rodzice mówiliśmy, żeby tego nie robił. A gdzie tam. Odciął. No i balonik pod sufitem.
- Teraz go zdejmij
Nie mógł go zdjąć oczywiście. My zostawiliśmy rozmyślnie balon pod sufitem. Jasio czuł się ewidentnie winny. Męczyło go to przez pewien czas, co jakiś czas podejmował próby dosięgnięcia (oczywiście nieudane) aż przy kąpieli zaczął się tłumaczyć:
- Mamo, ja nie zrozumiałem, że tego nie wolno robić bo dobrze nie słyszałem. Bo ja mam takie małe uszy.
Cisnęło mi się na usta coś o małym rozumku. Ale nie mogłem nic powiedzieć. Zatkało mnie ze śmiechu.


2005-06-24

W restauracji w Kremiku lekko podpici ‘szyici’ albo inaczej mówiąc ‘dresy’ zrobili sobie małą popiajwkę. Na Jasiu to zrobiło duże wrażenie. Myślał nad tym przez pewien czas. Już w domku zapytał:
- Mamo, czy to prawda, że widzieliśmy złych ludzi?
- Tak Jasiu.
- My nie kochamy złych ludzi, prawda?
- Tak Jasiu.
- Mamo, a czy jest tak, że jak jest jeden zły człowiek i drugi zły człowiek to oni się mogą kochać?
- Tak to zwykle jest, że ludzie dobierają się w swoim środowisku i że źli ludzie są z innymi złymi ludźmi.
- Tak myślałem.


2005-06-24

Domek na drzewie.
- Czy będziesz ze mną spała w moim domku?
- Nie Jasiu, spać będziemy w dużym domu.
Jasiu wybuchnął płaczem.
- Ja się będę bał sam spać w tym domku na drzewie.
Okazało się, że myślał przez cały czas, że duży dom będzie dla nas, a domek na drzewie dla niego. Że to taki podział.
Czasami miałbym ochotę, żeby tak było.


2005-06-24

Dzisiaj w Kreciku stanęła fajowa huśtawka mojego pomysłu. Na żurawiu (15 metrów długości, wbetonowanym na półtora metra z półtoratonową przeciwwagą – no bo to huśtawka dla tatusia) na mechanizmie kardana i łożysku oporowym, na 3 łańcuchach wisi opona. Na tej huśtawce można się bujać we wszystkie strony, kręcić, latać w kółko, zrobić z niej karuzelę – słowem istne szaleństwa.


Pierwszego dnia oczywiście walka o dostęp do sprzętu. Kwant czasu wynosi 5 minut. Oczywiście jego 5 minut trwa bardzo długo. Z moim gorzej. Kiedy tylko wsiadam zaczyna się:
- Pohuśtam się już. Na moim zegarku minęło już Twoje 5 minut.
- Jasiu, tu jest zegar słoneczny, i kiedy ten cień dojdzie do piasku to wtedy minie te 5 minut.
Patrzy przez chwilę jak tu zakatntować i mówi obrażony:
- Ja będę miał taki swój zegar słoneczny, tylko szybszy.


Huśtamy się. To znaczy Jasio lata, ja go bujam.
- Tato, czy dzisiaj już było rano?
- Tak, jest już wieczór. Było rano, potem dzień a teraz jest wieczór.
- A po dzisiaj będzie rano?
- Tak. Jak co dzień.
- A ja widziałem księżyc. W dzień. Było słońce i księżyc. A słońce się urodziło?
- Tak. Bardzo dawno temu.
- Zanim my wszyscy byliśmy?
- Zanim była ziemia.
- Nawet zanim była nasza działka?
- Tak Jasiu.


2005-06-24

- Mamo, czy będzies ze mną spać?
- Nie, bo tata jest chory i ja będę spać ze Stasiem żeby go karmić w nocy.
- Mamo, pamiętasz, dziś są moje imieniny. Chyba możesz to dla mnie zrobić w imieniny.

- Jasieńku, mama pójdzie się wykąpać. Jak mamy
- A może włączę Ci jakąś bajeczkę?
- Tak. Może być „Chiuaua”


2005-06-24

Miałem radę nadzorczą więc z wakacji musiałem na 2 dni pojechać do Stolicy.
- kiedy przyjedzie tata?
- tata przyjedzie dziś w nocy.
- Mamo, już jest ciemno. Czyli noc. To gdzie jest tata?


2005-06-24

Jasio bawi się samochodami. Co jakiś czas któryś z nich przynosi do naprawy. Naprawy zabawowej – tłumacząc rodzaj uszkodzenia
- Panie Janie, a co jest uszkodzone?
- Pani Aneto, jest uszkodzony bo leży na dachu – mówi poważnym głosem. Inne uszkodzenia to „pęknięte koła”, „silnik nie działa”, „pęknięta szyba.”. Oczywiście cały czas poważnym głosem i per Pan/Pani.
- Będzie za trzy dni gotowy.
- Proszę Pani, nie, nie może być tak późno bo one jutro biorą udział w wyścigu.
No i takie zwykłe warsztatowe rozmowy (oczywiście w wyidealizowanym świecie dziecka). Po pewnym czasie odszedł i zajął się czymś innym. Anetka udaje, że do niego dzwoni:
- Panie Janie, halo, Pana samochody są już zreperowane i gotowe do odbioru.
- Ale ja ich dziś nie odbieram. Przecież nie mam czasu. Jestem zajęty – zgasił mamę.


Innym razem
- Proszę Pana, samochód gotowy, halo, dryń dryń.
- Proszę Pani, nie mogę odebrać bo nie mam telefonu. Mój młodszy brat Stach mi go zabrał.


2005-06-24

Złowiliśmy szczupaka. Takiego 5cm długości. Złowiliśmy go ... wiaderkiem. Jasio koniecznie chciał, żeby ją wziąć do domu. Ale wiadomo 4 lata to jeszcze za wcześnie na opiekowanie się zwierzątkami. Nie chcieliśmy żeby się rybka męczyła więc pod koniec zabawy zarządziliśmy uwolnienie jeńca. Jasio wszedł do wody z wiaderkiem w ręku. Mama mówi:
- Jasiu, jak będziesz wypuszczał rybę, pomyśl życzenie.
- Wiem. Chcę akwarium.
Chlup.


2005-07-12
- Jasiu, a kim ty będziesz, kiedy dorośniesz?
- Jak ja dorosnę, to będę taaaki szalony.


2005-07-12

Dziecko XXI wieku jest przerażone, bo pożyczyliśmy dziadkowi na jeden dzień samochód (jego się zepsuł a my i tak wyjeżdżamy razem na weekend). Nie mógł zrozumieć jak to można żyć bez samochodu nawet przez jeden dzień.
- Mamo, czym ty teraz będziesz jeździć?
- Na razie będziemy jeździć samochodem Taty. A poza tym i tak wyjeżdżamy do Otwocka
- Jak ja będę dorosły to też sobie kupię samochód.
- Tak. Pójdziesz na kurs prawa jazdy, zdasz egzamin i będziesz mógł prowadzić samochód.
- Nie pójdę na kurs prawa jazdy.
- Dlaczego? Przecież trzeba mieć prawo jazdy.
- Ja będę miał taki samochód którego nie trzeba prowadzić. Wystarczy tylko włączyć kluczykiem i on jedzie.
- To skąd będzie wiedział gdzie ma jechać?
- Będę mu pokazywał palcem. Ja mu pokażę żeby jechał tam, i on będzie jechał. To będzie taki bardzo szybki samochód.


2005-07-19

Jasio w wannie bawi się w kucharza.
- Tato, zrobić Ci coś?
- Rosół i herbatę.
- Herbata zwykła czy owocowa?
- Owocowa.
No i dostałem: kubek od mycia zębów, napełniony wodą z mydlinami oraz (jako, że miała być owocowa) żołnierzykiem/piratem.
Fajne owoce. Zawsze mówiłem, że najlepszy deser to schabowy.

Następna kąpiel
- Tato, zrobić Ci kotleta? A może miksturę?
Próbowałem się wykręcić od tej zabawy:
- Nie Jasiu, już nie będę jadł, myłem zęby – wymyśliłem na poczekaniu.
- Ale Tato, ta mikstura jest magiczna i zamieniła się w wodę.
Tu mnie ma. Teraz nie mam wymówki. „wypiłem”.
Jasio pospieszył z wyjaśnieniami:
- Jak byłem mały to robiłem taką miksturę z mydłem, była ohydna. No wiesz, jak byłem mały. W Twoim wieku.
Młodość to stan ducha.


2005-07-22

- Wiesz, kiedyś pojedziemy do Australii.
- Może tak, ale taka podróż jest bardzo długa i baaardzo dużo kosztuje
- To nic, bo ja powiem aborygenom, żeby zaprosili wszystkich Gosiewskich. Pojedziemy i będziemy polować. Będziemy jeździli na motorach i będziemy rzucali w kangury bumerangami.
Niby wszystko się zgadza. Piszę jutro emaila do aborygenów.


2005-07-22

- Wiesz, jeden aborygen to kiedyś rzucił bumerangiem, i sam się upolował.


2005-07-29

- Tato, samolot. 
- Właśnie wypuszcza podwozie, będzie lądował 
- Wiem. Rower jest szybszy niż człowiek, prawda? 
- Tak. 
- A samochód jeszcze szybszy niż rower. 
- Tak 
- A samolot jeszcze szybszy niż samochód 
- Tak 
- Im więcej kół tym jest szybsze 
Ma rację. Logicznie chłopak myśli.


2005-07-29

- Tato, a helikopter? Jest szybszy niż samolot? 
Nasza teoria o liczbie kół zaczyna się walić jak domek z kart.


2005-07-29

- Tato, my jedziemy szybciej na rowerze, bo mamy większe kółka 
Jedziemy szybciej i udało nam się wyprzedzić tamtego rowerzystę bo sobie wypruwam flaki żeby zaimponować synowi. A on to na kółka zwala.


2005-08-10

- Mamo, czy mogę cukierka? 
- Nie 
- Maaaaaaammmmmoooooo!
- NIE!
- Mamo, proooszę.... przecież JESTEM DZIECKIEM!


2005-08-18

Mama usypia z Jasiem. Jaś przytula się do mamy i mówi: 
- Staś przytula małpkę, a ja przytulam Ciebie mamo. Lubię Cię mamo, bo jesteś ..... chuda.
Cosmo się naczytał czy co? 


2005-09-01

Nad morzem Jasio koniecznie musi być piratem. Jak idziemy na plażę wbija w piasek piracką flagę i od tej chwili dopiero zaczyna się nasze obozowisko. Chodzi w pirackiej chustce i oczywiście pirackim t-shircie. Z piasku z kolegą zbudowali też oczywiście statek piracki. Naokoło siebie usypali wałek z piasku który robił za burty, grabki robiły za kotwicę a patyki za armaty. I pływali razem w tym statku. W pewnym momencie podeszli do mnie, żebym im zrobił kierownicę do tego statku. Rosochaty kijek wbity w piasek stał się kołem sterowym. Żeby nie było konfliktu zrobione zostały dwa koła sterowe obok siebie. Spotkało się to z aplauzem. Wskoczyli obaj do statku, każdy złapał za swoją kierownicę i zaczęli ustalać kurs 
- No to kto kieruje prosto? - zapytał Jasio kolegę


2005-09-01

Na plaży Jasio uczy się pisać swoje imię. Tablica zrobiona oczywiście z piasku i pisze się palcem. - Jasiu, zobacz to jest "J", to jest "A" a to "Ś". A teraz napisz "JAŚ" Jasio pisze. 
- Ale pamiętaj, że imiona zaczyna się dużą literą - zwróciła uwagę ciocia 
- Muszę pisać małą bo mam mały palec!


2005-09-01

Po pierwszym dniu w przedszkolu 
- Czy Marta jest fajna? - zapytał w drodze do domu. Marta to jego koleżanka. TA koleżanka.
- Tak - odpowiedziałem 
- Bo ja się ją zapytałem czy będzie moją żoną. Kiedyś. 
- A ona co na to? 
- Zapytała od kiedy.


2005-10-06

Tym razem o Stachu, nocny eksplorer. Wszyscy padają o 23.00 a Stachu jak zwykle w pełni sił. W desperacji, żeby jakoś go spróbować wyłączyć gasimy wszystkie światła. Nic to nie zmienia. Buszuje zupełnie po ciemku. W pewnym momencie zrzucił na podłogę telefon. Nie przejął się tym, podniósł słuchawkę i zaczyna monolog symulując rozmowę: 
- Halo. Tak. Mama? Mama .... mhmmm, tak, mama śpi. Jasio? Mhmmmm .... tak, Jasio śpi. Misio śpi. Aha. No to pa. 
Po czym odłożył słuchawkę na podłogę, poszedł do łóżeczka i ... zasnął.


2005-10-09

Jedziemy do Warszawy. Kiedy przejeżdżamy koło wysokiego słupa ze złotymi arkadami na szczycie Jasio nagle deklaruje: 
- Tato, Mamo! Chce mi się jeść!!! 
- Dobrze, dojedziemy na starówkę to pójdziemy na dobrą zapiekankę 
- Mamo, ale tu był też po drodze McDonald. Możemy pojechać do McDonalda. Oho, tu go mamy. Mama wyczuła podstęp: 
- Ha, już wiem, tobie nie chodzi o jedzienie tylko o zabawkę. Jasiu pojedziemy na zapiekankę. 
- Nieprawda, ja naprawdę chcę jeść. Ale chcę do McDonalda - zapewnia Jasio 
- A co byś chciał dostać w McDonaldzie? Co chcesz zjeść? 
- Jakąś ... zabawkę z frytkami.


2005-10-22

- Wiesz mamo, zupełnie nie wiem kim będę kiedy dorosnę. Ale wiesz? Chyba się domyślam. 
- Kim Jasiu? 
- Nindżą, .... albo policjantem.


2005-10-22

Jasio podczas zwiedzania dalekiego miasta w dalekim kraju postanowił zobaczyć pałac. Przed pałacem był plac z drogami wyłączonymi z ruchu więc pełno po nim się szwędało ludzi. Niestety pozostały barierki i łańcuchy broniące do niego dostępu. Zamiast się męczyć i iść naokoło postanowiłem że pójdziemy na skróty pokonując barierkę. Nie zdążyłem tego zaproponować bo Jasio podszedł do barierki i powiedział: 
- idziemy na skróty!
Po czym zaczął się gramolić. Ku mojemu zdziwieniu zdołał pokonać barierkę i przeszedł na drugą stronę. Chciałem go pochwalić ale nie zdążyłem, bo Jasio natychmiast po zejściu na asfalt rzekł do siebie 
- Brawo synku! 
Pełna samoobsługa. Chyba nie jestem potrzebny


2005-11-07

W obcym kraju dla Jasia trudnym do przełknięcia faktem były różne kolory skóry. Ale wreszcie to zinternalizował i po dwóch dniach było to dla niego naturalne. Generalnie nie zwracał uwagi na kolor skóry. Kiedy jechaliśmy pociągiem wziął ode mnie mojego Nikona D70 (którego ledwie unosi) i z zapałem zaczął robić wszystkim zdjęcia. Niedaleko nas siedział jakiś murzyn, który chyba miał coś na sumieniu bo na widok aparatu zasunął na głowę kaptur od dresu i siedział z głową spuszczoną w dół. Po jakimś czasie przestaliśmy na niego zwracać uwagę. Aż do momentu, kiedy Jasio podszedł do mnie i rzekł: 
- Tato, ten w czarnej skórce i dresie pokazał mi język!


2005-11-07 

Typowe wypowiedzi mamy przy śniadaniu: 
- Jasiu, jedz! Bo wyłączę telewizor. 
Potem próba wejścia na ambicję: 
- Jasiu, zobacz, Stachu zjadł już 3 kiełbaski a ty tylko 1. 
Na co pada odpowiedź: 
- No bo ja wprost uwielbiam JEDNĄ kiełbaskę.


2006-01-10

Po drodze z pracy musiałem zatankować. Jak to na CPNie kupiłem gazetę. Konkretnie: Playboya. Wszedłem do domu - gazetę położyłem na stole. Jasio ją zobaczył, wziął i radośnie wykrzyknął:
- Tato, super. Pomyślałeś o nas!


2006-01-17

Jasiu chodź na obiad
-A co jest?
-Zupa. Zacierkowa
- NIE BĘDĘ JADŁ ZUPY ŚCIERKOWEJ!


2006-01-17

- Ciekawe z kim ja będę dzisiaj spał?
- A jak myślisz synku?
- Znooowu sam.


2006-03-28

Kolega Jasia (też Jasio, żeby było fajniej) strasznie chce przyjść po przedszkolu do Jasia. Jeszcze przed wyjazdem na narty obiecaliśmy mu że będzie mógł przyjść któregoś dnia po powrocie. Oczywiście od razu po powrocie kiedy Anetka zaprowadziła Jasia na uczelnię podbiegł z pytaniem:
- Ciociu, kiedy będę mógł do Was przyjść?
Ustalone zostało na czwartek. Anetka oznajmiła to naszemu Jasiowi przy jakiejś okazji. Na to Jasio szczerze zdziwiony:
- Przecież on niedawno był. To on zapomniał już jak jest u nas?


2006-03-29

Stasio siedział pod stołem i zaczepiał. Co chwilę się wychylał i mówił
- Mamo, nie kocham Cię!!!
Potem się chował z powrotem pod stół. I po chwili to samo. W pewnym momencie Anetka odpowiedziała też żartem:
- Wiesz co, ja też Cię nie kocham.
Na to Stasio - Mamo, to nie fair!!!


2006-05-10

Chłopaki kąpią się w wannie razem. My mamy 5 minut spokoju. Nagle z łazienki słychać takie "Pffff!" "Pffff!"
- Co tam robicie? - pyta zaniepokojona mama.
- Nie mogę Ci powiedzieć - krzyczy z łazienki Jasio
- Jasiu, dobrze ale jeżeli znowu polejesz Stacha to chyba ja ci wleję.
Chwila ciszy. Nagle głos.
- Stachu, pokażę Ci inny EKSPERYMENT NAUKOWY.


2006-06-14

- Mamo, czy mogę z Wami dzisiaj spać?
- Tak Jasiu.
- Ale niech tata mnie w nocy nie przenosi. Nie po to z Wami śpię żeby mnie tato przenosił.


2006-06-14

- Jasiu kim będziesz gdy dorośniesz?
- To znaczy?
- Jaki będziesz miał zawód, co będziesz robił?
- Będę spidermanem.


2006-06-14

- Tato, a można mieć dwie prace?
- Tak, niektórzy mają dwa etaty.
- Tato, jak dorosnę to będę miał dwa zawody. I dwie prace.
- Naprawdę? A jakie? - spytałem pamiętając, że już raz miał być Spidermanem i Supermanem razem wziętymi
- Będę deskorolkarzem i rowerzystą, takim co skacze na rowerach.


2006-09-08
Jasio narozrabiał i miał totalny szlaban. Po pewnym czasie przystąpił do negocjacji.
- Mamo, może już będę oglądał baję!
- Jasiu, nie jestem już na Ciebie zła ale nie mogę Ci cofnąć szlabanu bo musisz wiedzieć, że trzeba ponieść karę
- Ale Mamo! Ty jesteś królową w tym domu i ty ustalasz zasady!


2006-09-08

Gramy w ‘Age Of Empires’ tam oprócz zwyczajnych rycerzy (których można sobie 'dotrenować') są specjalne postacie, na przykład jest bohater – „Morgan Black”
- Tato dorobimy jeszcze tych rycerzy.
- Dobrze! Zrobimy jeszcze kilku
- I kilku Morganów Blacków! Oni są siłacze!
- Jasiu, nie można dorobić Morganów Blacków – taki jest tylko jeden, to jest bohater! Tacy bohaterowie nie rodzą się codziennie.
- To ich trzeba urodzić, ktoś musi takiego Morgana Blacka urodzić jak mama mnie i Stacha?
- Tak.
- Mamo, urodzisz nam bohatera? Będzie fajowo!


2006-10-30
Jakiś konkurs w gazecie - coś tam wyślij możesz wygrać coś. Taki reklamowy, nachalny. Jasio starannie wydarł tą stronę z gazety, przyniósł Mamie i oświadczył:
- Mamo, wygraj to dla mnie.
Oczywiście zaczęliśmy tłumaczyć, że nie każdy wygrywa w takim konkursie, że nawet jest mała szansa itp. Niby zrozumiał. Następnego dnia przychodzi:
- Mamo, wygraliśmy?
No i znowu, że tylko nieliczni wygrywają i że to nie jest takie proste.
- Mamo! Pojedź do tego Pana on na pewno Ci da. Ja pojadę z Tobą - Ty będziesz prosiła a ja Ci powiem które.


2006-10-30
Kolejne zetknięcie z reklamą. Kupił jakąś tandetną gazetę z zabawką. Wiadomo jaką jakość mają zabawki dawane 'gratis' w gazetach dla dzieci. Oczywiście męczył o tą gazetę od pewnego czasu. No i rozczarowanie:
- Tato, Oszukali mnie w telewizji bo tu nie ma takiego strzelaczka.


2006-10-30

- Tato, wiesz co to jest stado?
- Nie.
- Że cała rodzina jest razem. A wiesz, kto prowadzi stado? Babcia. Bo jest najstarsza.


2006-10-30
Jasio trochę pokasływał więc Mama wspaniałomyślnie pozwoliła Jasiowi zostać w domu i nie iść do przedszkola.
- Mamo, jesteś dla mnie TAKA dobra. Jak nigdy dotąd.


2006-11-10

-A ty kim zostaniesz Jasiu gdy dorośniesz?
- A można być supermenem?


2006-11-11

- Tato, czy można mieć dwie prace?
- Tak, można pracować na dwóch etatach, wielu ludzi tak robi
- To ja zostanę supermenem i spidermanem.


2006-11-20
- Tato, wiesz co to są idioty?
- No?
- To są ludzie, którzy nie wiedzą co to jest sklep.
- Jakto - zdziwiłem się
- No, zobacz, tu jest napisane "Media Markt - sklep nie dla idiotów"


2006-12-30

Święta. Jak zwykle obchodzimy w dwóch domach. Najpierw u jednych rodziców, a potem biegusiem do drugich. Żeby dzieci nie wspominały jednych lepiej od drugich staramy się rozdzielić prezenty tak, żeby i tu i tu coś fajnego się dostało. Jasio pisał listy do Mikołaja i wymieniał co by chciał dostać.Między innymi dużą trasę hot wheels w kształcie dinozaura. Oczywiści kupiliśmhy ale zostawiliśmy w drugim domu, na deser. Pojechaliśmy do pierwszych rodziców, prezenty rozpoakowane - a dinozaura nie ma. Jasio stanął, klepnął się po nogach i powiedział:
- Kurczę. Nie załapałem się na dinozaura.


2007-03-30

 - Tato, ja umiem narysować księżyc.
- Naprawdę?
- Tak. Taki prawdziwy księżyc. Bo wiesz, taki z buzią i oczami to każdy umie narysować


2007-03-30

Wracamy jak co tydzień z basenu. Żeby się nie nudziło jeżdżę różnymi trasami. Tym razem pojechałem zapomnianą już drogą (kiedyś była główna ale teraz wybudowano coś w rodzaju obwodnicy idącej prosto przez pola. Stara droga wiła się między domami, kilka razy nawet jakieś ciężarówki lądowały u ludzi w kuchni. Nagle Jasio stwierdza:
- Tato. Wiem co do za droga. Znam tą drogę. Wiem jak się nazywa.
Zdziwiłem się bo może jechaliśmy tą drogą ze 2-3 razy ale żeby tak zapamiętał. Po czym Jasio uzupełnił:
- Tato, ta droga nazywa się "Droga Przez Wieś"


2007-05-25
Wizyta u Babci. W pewnym momencie Babcia usnęła na kanapie. Przykryła się kocem i ucięła sobie poobiednią drzemkę. Stasio szukał, szukał po całym domu ale nie mógł znaleźć. Nie zauważył jej po prostu pod kocem. Kiedy już znalazł, obudził i rzekł z pretensją w głosie:
- Babciu, dlaczego mi wyginęłaś?


2007-05-25
Stasiu na kocu w ogródku. Ja czytam książkę on się bawi obok mnie. W pewnym momencie oświadcza:
- To jest okręt!
- Dokąd płyniemy? – pytam podchwytując temat
- Do przyszłości - odpowiedział, jakby to było oczywiste
- Bo do przeszłości droga jest zamknięta - uzupełnił.


2007-06-01
U Stasia w przedszkolu dzieci przynosiły różne gazety i odnajdowały rzeczy podobne do tych z ich otoczenia. Na przykład wycinały zdjęcie samochodu i oświadczały „to jest taki samochód jak ma mój tata” albo „ta pani ma fryzurę jak moja mama” itp. Po tym powstała z tego gazetka.
Na samym środku gazetki jest zdjęcie Mandaryny (wycięte przez mojego syna) i podpis „Ta Pani jest podobna do mojego taty”. W oryginale również podkreślone.
(zdjęcie gazetki mam do wglądu dla niedowiarków)


2007-06-09
Jasio rozmawia z ciocią Sonią:
- Soniu, ile ty masz lat?
- (tu pada odpowiedź)
- A ile lat ma wujek Wojtek?
- (tu pada odpowiedź)
I tak przez pewien czas. Odpytawszy o wiek wszystkich po kolei umilkł usatysfakcjonowany. Po chwili ozjamnił poważnym głosem:
- A babcia Renia to ma chyba z 1000.


2007-06-09
Jedziemy z Jasiem rowerami na wyprawę.
- Tato, zobacz, jaki mały domek. Taki mikro-domek tu stoi.
- Jasiu, to nie jest domek, to jest transformator.
- My też mamy transformator – ucieszył się Jasio. Rzeczywiście po drugiej stronie ulicy naprzeciwko nas stoi transformator.
- No tak Tato! To jest tam, gdzie psy robią kupy i gdzie my chodzimy. Naprawdę!
Po czym uzupełnił
- I tam była taka tabliczka z piorunem. To znaczy, że prąd elektryczny może kogoś porazić. I był taki napis. Kiedyś.
Nie wiem co jest groźniejsze, spacery w psich kupach czy zabawa na transformatorze. Tak czy inaczej mam jedno i drugie.

 

idz do gory

© by Marcin Gosiewski, See copyright notice